Justyna Koronkiewicz "Podobieństwa"
- PODOBIEŃSTWA -
Zapamiętałam każdy detal. Darcie pierza, smażenie powideł.
Krąg kobiet w kwiecistych fartuchach. Pieśni, które umilały czas.
Gotowałaś kompot z dyni, tłukłaś ziemniaki z masłem.
Po podwórku biegały kury z zielonymi nóżkami.
Goniłam je brzozową miotłą zrobioną przez dziadka.
Powracam do dawnych rytuałów. Piekę chleb w żeliwnej formie.
Sernik według przepisu prababci. Suszę dziurawiec i miętę.
Wiosną przyrządzam nalewkę z młodych pędów sosny.
Modlę się do słońca.
O tobie nikt nie mówił: czarownico! Nie patrzył ze zdziwieniem,
gdy na trzy zdrowaśki przykładałaś krwawnik do rany
i gotowałaś rosół z czarnego koguta, by przegonić licho.
Czy po drugiej stronie sadzisz białe malwy? Pieczesz chleb z lubczykiem?
Martwisz się o anioły, że chude i blade?
Mówią, że po tobie mam naturę wiedźmy, wrodzony upór,
miłość do ognia i leśnych przestrzeni.
Milknę, kiedy wypełnia mnie mgła, szum wiatru,
zapach skoszonej trawy. Łączą nas sekwencje aminokwasów,
kolor oczu, znamiona pod łopatką. Te same gesty i słowa.
Dorastam do ciebie. Wybieram kręte drogi,
talizmany z turkusów, zapach żywicy.
Kuszącą gęstość życia.
.
.
.
(z tomu "Naturalna kolej rzeczy")
Fot. z profilu Autorki
Komentarze
Prześlij komentarz