Miron Białoszewski "SZARE EMINENCJE ZACHWYTU"



 Miron Białoszewski


- SZARE EMINENCJE ZACHWYTU - 


Jak­że się cie­szę,

że je­steś nie­bem i ka­lej­do­sko­pem,

że masz tyle sztucz­nych gwiazd,

że tak świe­cisz w mon­stran­cji ja­sno­ści,

gdy pod­nieść two­je wy­drą­żo­ne

pół-glo­bu

do­ko­ła oczu,

pod po­wie­trze.

Jak­żeś nie­prze­ce­dzo­na w bo­gac­twie,

łyż­ko dursz­la­ko­wa!


Piec też jest pięk­ny:

ma ka­fle i szpa­ry,

może być siwy,

srebr­ny,

sza­ry – aż sen­ny…

a szcze­gól­nie kie­dy

ta­su­je bły­ski

albo gdy za­cho­dzi

i ca­łym ryt­mem swych nie­do­sko­na­ło­ści

w dzwo­nach pa­lo­nych

po­la­no bia­ło

wpły­wa w ży­wio­ły

ob­le­czeń mo­nu­men­tal­nych.

.

.

.

(z tomu "Obroty rzeczy" 1956)

Komentarze

Popularne posty